OPOLE

pozostałości zamku górnego

GOTYCKA WIEŻA – SAMOTNA STRAŻNICZKA DAWNEGO ZAMKU. PO LEWEJ KOŚCIÓŁ ŚW. WOJCIECHA

DZIEJE ZAMKU


W dawnym Opolu, w odle­gło­ści le­dwie kil­ku­set kro­ków, przez kil­ka stu­le­ci współ­istnia­ły obok sie­bie dwie ksią­żę­ce wa­row­nie – ni­by ra­zem, ale każ­da po swo­je­mu. Jed­na to za­mek na Ostrów­ku, roz­po­zna­wal­ny do dziś dzię­ki swo­jej strze­li­stej wie­ży, nie­mal po­dręcz­ni­ko­wy przy­kład śred­nio­wiecz­ne­go pre­sti­żu. Dru­ga – młod­sza, bar­dziej skrom­na i z cza­sem nie­co za­pom­nia­na – zo­sta­ła ulo­ko­wa­na na naj­wyż­szym wznie­sie­niu w oko­li­cy, co nie­chyb­nie za­in­spi­ro­wa­ło miesz­kań­ców do dość oczy­wi­stej na­zwy: za­mek na Gór­ce, ewen­tu­al­nie za­mek gór­ny, je­śli ktoś wo­lał wer­sję bar­dziej for­mal­ną.

Wzniesiony naj­pew­niej w la­tach 1382–1387 na miej­scu drew­nia­ne­go dwo­ru kasz­te­lań­skie­go, za­mek ten za­wdzię­czał swo­je ist­nie­nie Wła­dy­sła­wo­wi Opol­czy­ko­wi – księ­ciu am­bit­ne­mu, choć mo­że nie­co zbyt pew­ne­mu sie­bie. Czło­wiek ten za­sły­nął ja­ko fun­da­tor Jas­nej Gó­ry i kan­dy­dat do pol­skiej ko­ro­ny, ale je­go po­li­tycz­ne wy­bo­ry – zwłasz­cza otwar­te po­par­cie dla pla­nów roz­bio­ru Pol­ski – nie­co osła­biły je­go no­to­wa­nia. Szcze­gól­nie u Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły, któ­ry ja­ko chrze­śniak i król w jed­nej oso­bie, nie miał dla ta­kich so­ju­szy zbyt wie­le cier­pli­wo­ści. W re­zul­ta­cie Opol­czyk stra­cił nie tyl­ko wpły­wy, ale też czę­sto­chow­skie do­bra i znacz­ną część opol­skich po­sia­dło­ści.

WPROST DO WIEŻY – PO LEWEJ ŚREDNIOWIECZE, PO PRAWEJ BUDYNEK Z EPOKI KREDY

Zamek na Górce, po­za czu­wa­niem nad mia­stem i umac­nia­niem je­go wschod­niej flan­ki, peł­nił funk­cję re­zy­den­cji – to tam na sta­łe za­miesz­kał Opol­czyk. Je­go bra­ta­nek Bol­ko IV, mniej kon­fli­kto­wy, ale nie mniej god­ny, za­jął w tym sa­mym cza­sie za­mek na Ostrów­ku. Dwóch ksią­żąt, dwa zam­ki, jed­na dy­na­stia – i jak to w ro­dzi­nie, każ­dy wo­lał mieć wła­sny kąt.

Po śmierci księ­cia opol­skie­go w 1401 ro­ku za­mek na Gór­ce stał się tym­cza­so­wą re­zy­den­cją wdo­wy po nim, Eu­fe­mii Ma­zo­wiec­kiej. Przez kil­ka­na­ście lat trzy­ma­ła tam jesz­cze ksią­żę­cy po­rzą­dek – na ile po­zwa­la­ła epo­ka i oko­licz­no­ści. Po jej śmier­ci obiekt zo­stał po­dzie­lo­ny mię­dzy dwóch sy­nów Bol­ka III (wła­dy­sła­wo­we­go bra­ta): Bo­le­sła­wa IV, zwią­za­ne­go z zam­kiem na Ostrów­ku, oraz Ja­na, bi­sku­pa ku­jaw­skie­go i bli­skie­go współ­pra­cow­ni­ka Ja­gieł­ły. Te­go dru­gie­go hi­sto­ria za­pa­mię­ta­ła pod przy­dom­kiem Kro­pi­dło nie z po­wo­du je­go ko­ściel­nych obo­wiąz­ków, ale ra­czej za spra­wą im­po­nu­ją­cej, roz­cza­pie­rzo­nej fry­zu­ry, któ­ra mia­ła wię­cej wspól­ne­go z li­tur­gicz­nym sprzę­tem niż z mo­na­stycz­ną po­ko­rą.

WIDOK NIEISTNIEJĄCEGO JUŻ KOMPLEKSU KLASZTORNEGO JEZUITÓW NA RYCINIE F. B. WERNHERA Z 2. POŁOWY XVIII WIEKU - Z CAŁEGO ZAMKU TYLKO BASZTA ZOSTAŁA W KADRZE. RESZTA POSZŁA NA JEZUICKI PLAN ZAGOSPODAROWANIA

Na temat wy­glą­du zam­ku w śre­dnio­wie­czu wie­my nie­wie­le – wła­ści­wie ty­le, ile da się wy­de­du­ko­wać z jed­nej za­cho­wa­nej wie­ży. Przy­pu­szcza się, że ca­łość mia­ła plan czwo­ro­bo­ku, z mu­ra­mi obron­ny­mi i co naj­mniej jed­ną wie­żą, tą wła­śnie, któ­ra prze­trwa­ła do dziś. Pier­wot­nie mia­ła trzy kon­dyg­na­cje na­ziem­ne i by­ła pod­piw­ni­czo­na – jak na wa­run­ki lo­kal­ne, cał­kiem po­rząd­na kon­struk­cja. Póź­niej­sze dzie­je zam­ku rów­nież nie są do­brze udo­ku­men­to­wa­ne, ale pew­ne jest, że je­go ro­la sy­ste­ma­tycz­nie ma­la­ła. Gdy pod ko­niec XVI wie­ku część po­miesz­czeń prze­ro­bio­no na wię­zie­nie, sta­ło się jas­ne, że cza­sy ksią­żę­cej świet­no­ści zo­sta­ły ra­czej osta­tecz­nie zam­knię­te na klucz.

Pożar, któ­ry w 1615 ro­ku ob­jął za­mek na Gór­ce, po­ło­żył kres je­go daw­nej funk­cji i zna­cze­niu. Znisz­cze­nia oka­za­ły się na ty­le po­waż­ne, że bu­dow­li ni­gdy już nie pod­da­no grun­tow­ne­mu re­mon­to­wi. Z ca­łe­go za­ło­że­nia oca­la­ły je­dy­nie staj­nie oraz głów­na wie­ża – je­dy­na część kom­ple­ksu, któ­ra jesz­cze na­da­wa­ła się do użyt­ku, więc zo­sta­ła za­adap­to­wa­na na spich­lerz. Tak za­koń­czył się etap, w któ­rym za­mek peł­nił ro­lę ksią­żę­cej sie­dzi­by i ele­men­tu miej­skie­go sys­te­mu obron­ne­go – od tej po­ry był już tyl­ko frag­men­tem daw­nej ca­ło­ści, co­raz bar­dziej pod­po­rząd­ko­wa­ny co­dzien­nym, prak­tycz­nym funk­cjom.

WIEŻA ZAMKU GÓRNEGO UCHWYCONA JEDNYM POCIĄGNIĘCIEM PISMA URZĘDOWEGO – 1844

W 1622 roku, na krót­ki mo­ment, Opo­le zna­la­zło się pod pa­no­wa­niem księ­cia sie­dmio­grodz­kie­go Be­thle­na Ga­bo­ra. Choć je­go obec­ność by­ła prze­lot­na, zdą­żył on zo­sta­wić po so­bie dość wy­ra­zi­sty ślad – jed­ną z izb daw­ne­go zam­ku od­dał miej­sco­wym pro­te­stan­tom, któ­rzy urzą­dzi­li tam świą­ty­nię. O związ­kach bu­dow­li z ka­to­li­cką tra­dy­cją ra­czej nikt się wte­dy nie roz­wo­dził. W 1637 ro­ku sy­tu­acja sta­ła się jesz­cze bar­dziej przy­ziem­na – na we­wnętrz­nym dzie­dziń­cu po­ja­wi­li się opol­scy garn­ca­rze i, nie oglą­da­jąc się na he­ral­dycz­ne de­ko­ra­cje, po­sta­wi­li tam swo­je do­my. Za­mek, z każ­dym ko­lej­nym ro­kiem, co­raz mniej przy­po­mi­nał za­mek, a co­raz bar­dziej coś mię­dzy tar­go­wi­skiem a pod­miej­ską osa­dą – z nie­co grub­szy­mi mu­ra­mi.

Gdy Habsburgowie od­zy­ska­li kon­tro­lę nad księ­stwem, roz­po­czę­li re­ka­to­li­cką ofen­sy­wę, któ­ra ob­ję­ła rów­nież za­mek na Gór­ce. W 1669 ro­ku, już moc­no nad­gry­zio­ny cza­sem, obiekt tra­fił w rę­ce je­zu­itów. Ci nie ba­wi­li się sen­ty­men­ta­mi – więk­szość mu­rów ro­ze­bra­no, po­zo­sta­wia­jąc tyl­ko sa­mo­tną wie­żę. Tę jed­ną uzna­no za wy­star­cza­ją­cą pa­miąt­kę po daw­nych cza­sach, choć ra­czej nikt nie za­kła­dał, że sta­nie się ich naj­trwal­szym świad­kiem. Po ka­sa­cie za­konu, w la­tach 70. XIX wie­ku, wie­ża do­cze­ka­ła się no­wej od­sło­ny: zo­sta­ła pod­wyż­szo­na o jed­ną kon­dyg­na­cję i ozdo­bio­na mod­nym wte­dy kre­ne­la­żem, któ­ry wię­cej miał wspól­ne­go z ar­chi­te­kto­nicz­ną fan­ta­zją niż z praw­dą hi­sto­rycz­ną.

1858, RYSUNEK GMACHU OPOLSKIEGO GIMNAZJUM Z WIDOCZNĄ WIEŻĄ DAWNEGO ZAMKU, ZWANĄ TAKŻE WIEŻĄ KASZTELAŃSKĄ

W kolejnych de­ka­dach wie­ża zo­sta­ła wchło­nię­ta przez za­bu­do­wę szkol­ną – i to do­słow­nie. Je­sie­nią 1881 ro­ku przez jej ko­ry­ta­rze prze­cha­dzał się mło­dy Jan Ka­spro­wicz, któ­ry zdo­łał za­pi­sać się w lo­kal­nej pa­mię­ci nie ty­le wy­bit­nym ta­len­tem, co krót­kim po­by­tem za­koń­czo­nym wy­da­le­niem. Po­wód był dość jed­no­znacz­ny: nad­mier­ne – a ra­czej zbyt od­waż­ne – po­słu­gi­wa­nie się ję­zy­kiem pol­skim. Za­mek już nie strzegł mu­rów, ale naj­wy­raź­niej na­dal miał coś do po­wie­dze­nia w spra­wie dy­scy­pli­ny.

ZAMEK GÓRNY OKOŁO 1900 ROKU – KIEDYŚ WAROWNIA, WTEDY JUŻ CZĘŚĆ SZKOLNEGO ZAPLECZA. NIE WSZYSTKIM BUDYNKOM W ŻYCIU SIĘ UKŁADA

ZWIEDZANIE


Po dawnym gimnazjum po­zo­sta­ła już tyl­ko pa­miąt­ko­wa ta­bli­ca. Dziś w je­go miej­scu dzia­ła Ze­spół Szkół Za­wo­do­wych, a wśród szkol­nej za­bu­do­wy – bez­pre­ten­sjo­nal­nej i ar­chi­tek­to­nicz­nie trud­nej do skla­sy­fi­ko­wa­nia – na­dal wy­róż­nia się wie­ża. Prze­trwa­ła za­ska­ku­ją­co do­brze, choć ko­lej­ne prze­bu­do­wy sku­tecz­nie roz­my­ły jej pier­wo­tny wy­gląd. Wciąż jed­nak moż­na do­strzec za­mu­ro­wa­ny ostro­łu­ko­wy por­tal na wy­so­ko­ści pier­wsze­go pię­tra oraz dwie blen­dy po je­go bo­kach, praw­do­po­dob­nie śla­dy po daw­nej bra­mie wjaz­do­wej. Od wscho­du do wie­ży przy­le­ga nie­wiel­ki frag­ment go­tyc­kie­go mu­ru obron­ne­go z na­roż­ną wie­życz­ką – nie­wiel­ki, ale cen­ny de­tal tej za­cie­ra­ją­cej się w tkan­ce mia­sta wa­row­ni.

BASZTA KASZTELAŃSKA ZAMKU GÓRNEGO W OPOLU, PO LEWEJ ŚW. KRZYSZTOF Z DZIECIĄTKIEJ JEZUS AUTORSTWA J. KERNA

Od wschodu do wie­ży przy­le­ga krót­ki od­ci­nek go­tyc­kie­go mu­ru z na­roż­ną wie­życz­ką – tro­chę jak przy­pin­ka do płasz­cza, któ­ra osta­ła się przez czy­sty upór ma­te­rii. W la­tach 2017–2018 wie­żę i jej naj­bliż­sze oto­cze­nie pod­da­no re­wi­ta­li­za­cji. Dzię­ki te­mu moż­na dziś wejść do środ­ka i prze­ko­nać się, że na­wet po­je­dyn­cza basz­ta, scho­wa­na mię­dzy sa­lą od che­mii a po­ko­jem na­uczy­ciel­skim, po­tra­fi opo­wie­dzieć wię­cej niż nie­je­den po­dręcz­nik.

Wieża mo­że i nie się­ga chm­ur, ale war­to ją zo­ba­czyć – po za­ku­pie bi­le­tu, rzecz jas­na.
Zwierzęta, choć uro­cze, nie­ste­ty mu­szą po­dzi­wiać ją z ze­wnątrz.

DOJAZD


Wieża stoi tuż przy Pla­cu Ko­per­ni­ka, choć rów­nie do­brze moż­na jej szu­kać pod adre­sem przy uli­cy Osmań­czy­ka al­bo Wła­dy­sła­wa Opol­czy­ka – za­leż­nie od te­go, co aku­rat wska­że GPS. Znaj­du­je się do­kład­nie vis-à-vis kom­ple­ksu han­dlo­we­go So­la­ris Cen­ter, więc je­śli ktoś przy­szedł tyl­ko na za­ku­py, a przy­pad­kiem skrę­ci nie tam, gdzie trze­ba – mo­że się mi­le za­sko­czyć. Od opol­skie­go Ra­tu­sza dzie­li ją nie­speł­na 300 me­trów, a od wie­ży zam­ku na Ostrów­ku – oko­ło 600, więc ca­łość moż­na spo­koj­nie „zam­knąć” pie­szo w jed­nym przed­po­łu­dniu.

Samochód naj­wy­go­dniej zo­sta­wić na par­kin­gu przy cen­trum han­dlo­wym
100 METRÓW NA WSCHÓD OD ZAMKU – TAM, GDZIE OSIECKA SIEDZI, PRZYBORA Z WASOWSKIM ROZWAŻAJĄ POINTĘ, A GRECHUTA… JAK ZWYKLE ROMANTYCZNIE MILCZY

ZAMKI W POBLIŻU


LITERATURA


  1. B. Guerquin: Zam­ki w Pol­sce, Ar­ka­dy 1984
  2. I. T. Kaczyńscy: Zam­ki w Pol­sce po­łu­dnio­wej, Mu­za SA 1999
  3. L. Kajzer, J. Salm, S. Ko­ło­dziej­ski: Lek­sy­kon zam­ków w Pol­sce, Ar­ka­dy 2001