miejscu, gdzie stoi dziś słynny jak Polska długa i szeroka zamek warowny, we wczesnym średniowieczu funkcjonował gród obronny o drewnianej konstrukcji i kamienno-ziemnych umocnieniach. Pierwsza zachowana wzmianka o tej lokacji pochodzi z 1241 roku, wskazując ją jako punkt graniczny o nazwie Mons Tyzow. Historia murowanego zamku rozpoczyna się w połowie XIII wieku, zapewne za sprawą króla czeskiego Wacława Przemyślidy zwanego Jednookim (zm. 1253) lub jego syna
Przemysła II Ottokara (zm. 1278), choć nie brakuje głosów, że jego fundatorem mógł również być jeden z książąt świdnicko-jaworskich, któremu silna warownia graniczna pozwoliłaby umocnić znajdujący się w strefie wpływów Piastów śląskich fragment Górnych Łużyc. W latach od 1253 do 1319 tereny te należały do dynastii brandenburskich Askańczyków, a w roku 1306 dzierżawcą lub właścicielem zamku był Johann von Birbestein, domniemany starosta królewski. W 1319 roku majątek przeszedł na własność księcia jaworsko-świdnickiego
Henryka I, ten zaś niespełna dwadzieścia lat później wymienił Czochę, wraz z zamkiem Świecie oraz Lubaniem, Mirskiem i Żarami za połowę miasta Głogowa, którą otrzymał od króla czeskiego
Jana Luksemburskiego w dożywotnie władanie. Faktyczne przekazanie władzy na tym terenie nastąpiło jednak dopiero po śmierci księcia, czyli w roku 1346.
WAROWNIA WZNOSI SIĘ NA SKALNYM CYPLU ZAMKNIĘTYM OD PÓŁNOCY WODAMI KWISY
O
dtąd Czocha stanowiła lenno króla Czech zarządzane przez możnych przedstawicieli rycerstwa czeskiego lub niemieckiego, wśród nich wzmiankowaną tu po raz pierwszy w 1389 rodzinę von Dohna. W roku 1417 Wenzel von Dohna odsprzedał prawa do warowni pochodzącemu z Lwówka Heinrichowi von Renkern, który poczuł się za jej kamiennymi murami tak pewnie, że rozpoczął regularne rejzy wymierzone w swych sąsiadów i przejeżdżające nieopodal konwoje kupieckie, szybko zyskując złą sławę lokalnego watażki. Niegodny rycerskiego rodu tryb życia von Renkerna nie umknął uwadze jego zwierzchników i ostatecznie pod wpływem nacisków został on zmuszony do opuszczenia Czochy. W ten sposób w 1420 roku zamek trafił w ręce radcy na czeskim dworze królewskim Hartunga von Klux (zm. 1445), który ze względu na pełnione funkcje państwowe bywał jednak tutaj rzadkim gościem, cedując prawa i obowiązki zarządcy majątkiem na bratanka o imieniu Dietrich.
ARKADOWY MOST PROWADZĄCY DO ZAMKU
M
łodszy krewny okazał się niegodny łaski, jaka spłynęła na niego za sprawą jego stryja, skupiając swoje zainteresowania nie na zarządzaniu rodzinnymi dobrami, lecz na łupieniu kupców przemierzających okoliczne szlaki. Po jednym z takich napadów, dokonanym na zmierzających do Zgorzelca obywatelach Krakowa, król
Władysław Jagiełło zakazał kontaktów handlowych ze Zgorzelcem będąc początkowo przekonanym, że stoją za nim siły związane bezpośrednio z tym łużyckim miastem. Dopiero poselstwo miejskie wysłane do polskiego władcy w celu wyjaśnienia celowości oskarżeń rzuciło właściwe światło na sprawców tego bandyckiego czynu, co zmusiło Hartunga von Klux do odwołania bratanka z funkcji swego powiernika. W 1433 roku, gdy Hartung bawił w szwajcarskiej Bazylei, warownię zbrojnie najechał oddział husycki dowodzony przez rycerza Hansa von Tschirn z
Niesytna, który następnie przez kilka miesięcy ją okupował, łupiąc z cennego wyposażenia i zasobów. Dopiero wiosną 1434 roku prawowity właściciel wspierany wojskami zaciężnymi odbił zamek siłą, a następnie krwawo rozprawił się ze stacjonującymi w nim rabusiami.
WEJŚCIE GŁÓWNE
Nie znamy etymologii nazwy zamku Czocha. W niektórych publikacjach znaleźć można informację, że pochodzi ona od ptaka - Czajki. Jeszcze inni twierdzą, że jej źródłem jest łacińskie słowo Taxus - cis, drzewo niegdyś gęsto porastające wzgórze zamkowe. Wraz z upływem lat termin ten ulegał wielokrotnym przeobrażeniom. Dokumenty z pierwszej połowy XIV wieku potwierdzają funkcjonowanie słowiańskiego nazewnictwa Caychow (1327) lub Cachow (1337), które z czasem uległo jednak stopniowej germanizacji i już w wieku XV o zamku pisało się Schochav (1413), Csochow (1419) bądź Schochuff (1420). W czasach nowożytnych określenia ta ewoluowały do formy Schocha (1592), następnie Zhoche (1732) i wreszcie Tzschocha, która po raz pierwszy w wersji pisanej pojawiła się w dokumentach z roku 1816. W 1945, po przyłączeniu Dolnego Śląska do Polski, warownię nazwano Czachów i przemianowano na Czocha w drugim roku po wojnie.
NAD JEZIOREM LEŚNIAŃSKIM TUŻ PRZED ZACHODEM SŁOŃCA, WIDOK OD WSCHODU
G
dy Kaspar von Nostiz zmarł, majątek po nim odziedziczył Hartwig von Nostitz (zm. 1510), owoc związku Kaspara z Sabine von Gersdorff (zm. 1465), a następnie wnuk Johann (zm. 1565), fundator przebudowy zamku na styl renesansowy. Z małżeństwa Johanna von Nostitz i Anny von Zettritz urodził się Abraham von Nostitz (zm. 1592), absolwent protestanckiego gimnazjum w Złotoryi i Uniwersytetu w Lipsku, cieszący się szacunkiem nie tylko równych mu stanem, ale też swych poddanych, których zjednywał licznymi akcjami dobroczynnymi. Abraham trzykrotnie wstępował w związki małżeńskie, z których doczekał się pięciu córek i pięciu synów, wśród nich Christopha, właściciela Czochy w latach 1592-1600. Kiedy jednak ten zaledwie osiem lat po objęciu majątku zmarł bezpotomnie, zamek trafił w ręce jego braci Konrada i Kaspara, pozostając pod ich zarządem aż do śmierci drugiego z właścicieli w 1637 roku.
RYCINA PRZEDSTAWIAJĄCA STAN ZAMKU PO POŻARZE Z 1793 ROKU
W
1639 panem na zamku zostaje Christoph von Nostitz-Rieneck (zm. 1691). Inwestując w badania geologiczne, a w szczególności w poszukiwania złota, założył on w dolinie rzeki Kwisy wsie górnicze i targowe, w których osiedlał głównie protestantów, uchodzących z Czech i innych regionów Śląska przed prześladowaniami religijnymi. Trwała wówczas długa i wyczerpująca wojna trzydziestoletnia, a wydarzenia polityczne i militarne, jakie rozgrywały się w latach 30. i 40. XVII wieku na Śląsku zmusiły nowego gospodarza do inwestycji w dodatkowe umocnienie warowni, również w celu zapewnienia schronienia okolicznej ludności, do czego von Nostitz zobligowany został aktem wystawionym przez elektorów saskich. Rozbudowano więc urządzenia fortyfikacyjne zamku i zwiększono liczebność jego załogi. Celowość takich działań potwierdzona została w roku 1645, gdy znaleźli tutaj schronienie mieszkańcy Gryfowa, stawiając skuteczny opór szwedzkim maruderom błąkającym się po okolicznych miejscowościach z zamiarem grabieży i rozbojów. Christoph von Nostitz-Rieneck zmarł w wieku 84 lat. Majątek po nim otrzymał zaledwie 24-letni Albrecht (zm. 1698), na którym kończy się męska linia rodu Rothenburg Tzschocha, gdyż odszedł on bezpotomnie zaledwie siedem lat po objęciu spadku. Skutkiem tego dobra wróciły w ręce wdowy po Christophie, ta zaś wraz z córkami sprzedała je w 1700 (lub 1703) roku radcy króla Augusta Mocnego Johannowi Hartwigowi von Uechtritz (zm. 1732) za sumę 152 tysięcy talarów.
ZAMEK NA RYSUNKU ARTHURA BLASCHNIKA, 1868
LEGENDA O STUDNI
Zamek Czocha jest miejscem, w którym nierzadko dochodziło do przemocy w rodzinie. Jednym z przykładów toksycznych relacji między małżonkami były wydarzenia z połowy XVII wieku, kiedy Czochę zamieszkiwał Christoph von Nostitz-Rieneck. W wieku 24 lat postanowił on ożenić się ze znacznie starszą od siebie, lecz ‘bogatą’ krewniaczką cesarza, Gertrudą. Po wystawnych zaślubinach okazało się jednak, że obietnice wielkiego posagu były tylko mrzonką, a Gertruda, choć szlachetnie urodzona, nie posiada żadnego majątku. Gwałtownie osłabiło się zatem uczucie młodzieńca, który z rozbrajającą szczerością i nieukrywanym rozczarowaniem stwierdził, iż wobec tego nie ma zamiaru współżyć z "brzydką, starą i grubą żoną". Odrzucona kobieta swoje potrzeby jednak miała, starając się zaspokajać je pod nieobecność męża z mniej wybrednymi od niego mężczyznami. I trwał sobie taki układ do czasu, kiedy Nostitz po powrocie z długiej podróży zastał Gertrudę w odmiennym stanie. Wściekł się wówczas nieludzko, bo choć z przymiotów małżonki osobiście nie korzystał, to zdrady tolerować nie zamierzał. Wpadł do sypialni przestraszonej niewiasty i ciągnąc ją za włosy zaprowadził na dziedziniec. Tam w zazdrosnym uniesieniu rozkazał jej skoczyć do studni, ale że małżonce takie rozwiązanie z oczywistych względów nie było na rękę, więc nieśmiało odmówiła. Christoph silny był i nie zamierzał negocjować - chwycił za włosy i babę utopił. Odtąd, gdy ktoś nachylił się nad studnią w środku nocy, słyszał kobiece jęki i przeraźliwe wołanie o pomoc.
Scenariusz ze studnią powtórzył się jeszcze dwukrotnie. Wpierw w ślady ojca poszedł syn, który utopił w niej żonę, gdy okazało się, że ta romansowała z woźnicą. Wreszcie w 1793 roku niejaka Ulryka urodziła nieślubne dziecko i za karę skończyła w wodzie, a Bogu ducha winne niemowlę zamurowano w komnacie marmurowej, w pięknym renesansowym kominku. Przewodnicy oprowadzający po zamku Czocha opowiadają przy wspomnianej studni jeszcze inną historię jeżącą włos na niejednej męskiej głowie. Otóż, gdy niewierny małżonek do niej zajrzy, wkrótce niechybnie... wyłysieje.
ZAMEK NA RYSUNKU ARTHURA BLASCHNIKA, 1884
J
ohann Hartwig von Uechtritz, pan na See i Spreitz, doczekał się pięciu córek lecz ani jednego syna, ustanowił więc Grundfideikomiss - regułę, w myśl której córki za mężów wybierać mogły tylko kandydatów z kręgu własnego rodu, co miało na celu utrzymanie majątku w rękach rodziny. Jedna z nich, Christiane Elisabeth (zm. 1741) w 1714 roku wyszła za mąż za Karla Magnusa, ten jednak zmarł ledwie dwa lata później w wieku 25 lat. Wkrótce po śmierci pierwszego męża odbył się drugi ślub Elżbiety, tym razem z Heinrichem Wilhelmem von Uechtritz, z którym przeżyła wspólnie kolejnych czternaście lat, i którego pogrzeb w listopadzie 1732 roku stał się niecodziennym i strasznym widowiskiem. Otóż, gdy uczestnicząca w kondukcie żałobnym rodzina i zaproszeni goście weszli na spróchniały most zamkowy, ten nie wytrzymał naporu i runął, a wraz z nim do pozbawionej wody fosy spadła część uczestników ponosząc śmierć na miejscu. Oprócz dorosłych, w tym tragicznym wydarzeniu zginęło sześcioro dzieci. Trzy lata później Elisabeth wyszła za mąż po raz trzeci, za Friedricha Augusta (zm. 1756), a gdy w 1741 umarła, majątek wydzierżawiono dalekiemu krewnemu Adamowi von Uechtritz. W 1755 roku Czochę nabył za sumę 87 tysięcy talarów reński kupiec Ferdinand Otto von Schnidel (zm. 1805). Jego syn, urodzony na zamku
Carl Otto Gustav (zm. 1830), zasłynął jako autor wielu prac z dziedziny literatury i historii, a także jako tłumacz renesansowej poezji włoskiej.
WIDOK ZAMKU OD WSCHODU, "TYGODNIK ILUSTROWANY" 1881
W
1782 roku decyzją sądu von Schindelowie utracili prawo własności majątku Tzschocha, który ponownie objęli w posiadanie przedstawiciele rodu von Uechtritz. Nieco ponad dekadę później, pod nieobecność Friedricha Augusta Christopha (zm. 1821), właściciela zamku, w nocy z 17. na 18. sierpnia 1793 wybuchł pożar, niszcząc jego dachy i wieżę, a także część pomieszczeń mieszkalnych z zabytkowym wyposażeniem, zbrojownię oraz bibliotekę wraz z wieloma cennymi starodrukami. Niemal natychmiast przystąpiono do odbudowy i sześć lat później gmach ponownie nadawał się do zamieszkania, choć jego wygląd nieznacznie odbiegał od wcześniejszego, m.in. starą średniowieczną więźbę dachową zastąpiono dachem barokowym, podwyższono wieżę dzwonniczą, zmieniono też wystrój wnętrz.
LITOGRAFIA THEODORA BLATTERBAUERA Z LAT 80. WIX WIEKU
P
o śmierci Friedricha Augusta majątek odziedziczył Ernst Friedrich von Uechtritz und Steinkirch (zm. 1877), po nim zaś Czochę objął jedyny żyjący syn Friedrich Karl Otto, który wraz z małżonką (podaję pełną tytulaturę) Gustavine Ottilie Karoline Minette Charlotte Olgą von Uechtritz und Steinkirch von Wartensleben oficjalnie zamieszkał na zamku. Para ta dochowała się pięciorga dzieci (Bernhard, Victoria, Hildegard, Bolko, Edgar), spadkobierców pokaźnego majątku liczącego folwark, dwie wsie oraz obszerny areał ziemi i lasów o łącznej powierzchni 1500 hektarów.
[...] Po pożarze zamku w roku 1793 zajęto się gorliwie jego odbudowaniem, lecz nie trzymano się czystości stylu, bo dziś przedstawia on mieszaninę starego burgu niemieckiego i budowli nowszej konstrukcyi. Mury zamku i dawniejszej wieży zamkowej, ocalałe z pożaru, są na pięć łokci grube. Godna jest też tu widzenia zbrojownia, mająca kilka okazów dawniejszej sztuki wojennej. Pod jednym z bastyonów znajdowała się ukryta stajnia, a brama wjazdowa opatrzona była w zwodzone wrota żelazne.
Tygodnik Ilustrowany, 1881
POCZTÓWKI Z POCZĄTKU XX WIEKU, NA KTÓRYCH DOSTRZEC MOŻNA TRZY FAZY BUDOWLANE:
1. NAJWYŻEJ STAN PRZED WIELKĄ PRZEBUDOWĄ (PRZED 1912), 2. W ŚRODKU WIDOCZNY PSEUDOGOTYCKI RYZALIT
WSKAZUJĄCY NA ZAKOŃCZENIE PIERWSZEGO ETAPU PRAC (1912-20), 3. NAJNIŻEJ ZAMEK PO PRZEBUDOWIE (LATA 20. XX WIEKU)
P
o śmierci Karla Otto w 1905 roku jego spadkobiercy zdecydowali się na sprzedaż rodzinnego majątku. Poważnie zainteresowany kupnem był książę
Ernst Gunther zu Schleswig-Holstein-Sonderburg, brat cesarzowej niemieckiej
Augusty Wiktorii, jednak po oględzinach zamku zrezygnował z transakcji. Ostatecznie Czochę wraz z okolicznymi dobrami sprzedano w roku 1909 za niebagatelną kwotę 1,5 miliona marek pochodzącemu z Drezna Ernstowi Gutschow (zm. 1946). Ten bogaty przemysłowiec w krótkim czasie zgromadził nie tylko wielką fortunę, ale również imponującą kolekcję dzieł sztuki. Jej wspaniałą oprawą miał być zamek Czocha, który miał również otworzyć właścicielowi drogę do upragnionego tytułu szlacheckiego, na jaki ten liczył w ramach uznania przez cesarza jego zasług w budowanie potęgi przemysłowej Niemiec. Gutschow kupił więc zamek, będący wówczas w nienajlepszej kondycji technicznej, wymagający poważnego i kosztownego remontu. Przedsiębiorca nie był jednak zainteresowany powielaniem starego stylu i idąc o krok dalej zlecił całkowitą przebudowę Czochy na wzór romantycznego zamczyska okrytego na poły historyczną, na poły fantastyczną szatą.
BUDOWA BASTEI PÓŁNOCNEJ, 1912-20
R
ealizacji tego zadania podjął się znany berliński architekt
Bodo Ebhardt, który w latach 1912-20 kosztem 4 milionów marek przekształcił zewnętrzną bryłę warowni i zmodernizował jej wnętrza, starając się jednak jak najwierniej oddać ducha przeszłości. Udało się to między innymi dzięki wykorzystaniu oryginalnych detali architektonicznych i materiałów pozyskanych z rozebranych fragmentów zamku. Kominki do reprezentacyjnych pomieszczeń sprowadzono specjalnie z Włoch, a po królewsku wyposażona biblioteka otrzymała wystrój nawiązujący do angielskiego gotyku Tudorów. Tło dla zabytkowych mebli i historycznych eksponatów stanowiły malowidła ścienne autorstwa Maxa Kocha z berlińskiego Kunstgewerbemuseum, wykonane przez Eduarda Sritt'ego witraże oraz pełne ukrytej symboliki zdobienia snycerskie. Z powierzonego zadania Ebhardt wywiązał się znakomicie. Dość powiedzieć, że w opinii obserwatorów Czocha po przebudowie stała się bardziej średniowieczna niż była w średniowieczu.
W TRAKCIE WIELKIEJ PRZEBUDOWY ZAMKU 1912-20
[...] Oddzielony od budynków gospodarczych [...] leży zamek. Tutaj 800-letnie cisy szumią stare pieśni, sześć ciężkich bezużytecznych dział z wojny światowej zerka z blanków i ustawia się równo pomiędzy świadkami tamtych starych czasów. W zawrotnej głębi ciągnie się dookoła zamku fosa. W potężne ciosane bloki, zbudowane na wieczność, prowadzi most. Stoimy przed wejściem, ciężką wykutą z żelaza bramą zamkową. Klucze trzeszczą, wchodzimy. Chłodne powietrze wieje przed nami; to nie jest woń zgnilizny starych komnat, ale chłodna świeżość. W przedsionku stoi wiele zbroi, na ścianach wiszą stare miecze, lance, maczugi i cenne sztucery. Dawne pełne zakamarków pokoje mają teraz dużo pięknej przestrzeni, umeblowanej gustownie, a ich bajeczne piękno działa na odwiedzających. Są tam stare dębowe krzesła z ich wysokimi szczudłowatymi oparciami, masywne stoły i boazeria na ścianach. Z sufitu witają nas nowoczesne obrazy pierwszorzędnych artystów. A kiedy po raz pierwszy otworzymy drzwi do Sali Rycerskiej, to jednym zdaniem, stajemy w raju pełnym spokoju. Dwa duże okna wpuszczają obfitość dziennego światła tonowaną przez ogromną przestrzeń pomieszczenia.
Na zewnątrz szumi nieustająco Kwisa, a widok rozciąga się aż po Rajsko i uroczy Złoty Sen. Wokół tego pokoju cudownie rzeźbione stalle w ścianie są jak galeria, na jednej stronie wspaniałe organy. W środku Sali Rycerskiej znajduje się kominek. Ciężkie cenne dywany leżą na podłodze i wszystko tchnie przyjemnym ciepłem. [...] W sąsiednich pokojach znajduje się prywatna biblioteka właściciela, czwarta pod względem wielkości w Niemczech. Obejmuje prawie 30.000 woluminów, głównie ze starych czasów. W regałach stoją grube, oprawione w świńską skórę tomy i akta aż po sam sufit. Niezliczone bogactwo starożytnych skarbów przechowywane jest pod szkłem, cenne stare dokumenty, złote klucze i pieczęcie, jednym słowem mnóstwo starych rzeczy, które obecny właściciel z wielką miłością, dużym zrozumieniem i niezmordowaną starannością kolekcjonuje [...]
Die Heimat, 1934
ELEWACJA WSCHODNIA ZAMKU WKRÓTCE PO ZAKOŃCZENIU PRAC BUDOWLANYCH
Ernst Gutschow urodził się 8 kwietnia 1869 roku w Rostocku w Meklenburgii. Nie wiadomo, kim byli jego rodzice, ani jak przebiegała edukacja przyszłego właściciela Czochy. Wiemy natomiast, że w wieku 22 lat wyjechał on z Niemiec do Anglii, by dwa lata później wyemigrować do Ameryki. W Stanach Zjednoczonych Ernst znalazł zatrudnienie jako dyrektor generalny w firmie MICHALITSCHKE BROS & CO. zajmującej się produkcją, importem oraz sprzedażą kubańskich cygar i tureckich papierosów, by jeszcze w tym samym roku... ożenić się z córką właściciela, Josie Michalitschke. Ten niewyjaśniony do dziś manewr otworzył mu drogę do wielkiej kariery i ogromnych pieniędzy, stając się zalążkiem bogactwa umożliwiającym w późniejszym czasie zakup zamku Czocha i realizację pasji kolekcjonerskiej, której owocem była m.in. licząca 25 tysięcy woluminów biblioteka, czwarta co do wielkości w Niemczech prywatna kolekcja zabytkowych druków i książek.
Po powrocie do Niemiec Ernst Gutschow współprowadził wielki i doskonale prosperujący koncern tytoniowy GEORG A. JASMATZI A.G., a także umiejętnie inwestował. Kochał piękne przedmioty, którymi się otaczał. W zbiorach posiadał wiele rzadkich dzieł sztuki i kosztowności pochodzących z carskiej Rosji, nierzadko kupowanych od bolszewików na wyprzedażach organizowanych przez nich po czerwonej rewolucji. Być może wśród nich znalazły się takie unikaty jak insygnia koronacyjne carów rosyjskich czy bardzo cenne złote
jajka Faberge. Pomimo całego swego bogactwa Ernst wciąż jednak pozostawał człowiekiem niskiego stanu i choć posługiwał się herbem z motywem kroczącego lwa, to był to tylko herb mieszczański, a taki mógł mieć każdy obywatel Niemiec. Brakowało mu szlachectwa, którego nie mógł ot tak po prostu kupić. Pomóc w tym miał właśnie zamek Czocha, pozyskany z inicjatywy właściciela
Grodźca barona
Willibalda von Dirksena, a następnie przebudowany z iście królewskim rozmachem. Ernst Gutschow prawdopodobnie jednak nigdy tytułu szlacheckiego nie otrzymał, w każdym razie nie zachowały się żadne dokumenty potwierdzające taką nobilitację.
WIDOK ZAMKU OD WSCHODU NA POCZTÓWCE Z LAT 20. XX WIEKU
P
omimo ogromnego wysiłku finansowego i organizacyjnego włożonego w przebudowę zamku jego właściciel bywał w nim rzadko, zaledwie przez kilka tygodni w roku. Przeniósł się tutaj wraz z rodziną dopiero pod koniec II wojny światowej, gdy w porównaniu z bombardowanymi miastami niemieckimi Dolny Śląsk stanowił względnie bezpieczny azyl. Kiedy jednak wiadomości o zbliżającej się w szybkim tempie armii sowieckiej okazały się prawdą, Gutschow spakował najcenniejsze wyposażenie zamku i wyjechał w kierunku Drezna, nie wiedząc jeszcze, że nigdy już do Czochy nie powróci. Gdy w lutym 1945 roku stolica Saksonii runęła pod gradem amerykańskich bomb zapalających, opuścił ją i przeniósł się do Bad Wildungen, gdzie zmarł rok później na skutek choroby nowotworowej. Porzucając Czochę Ernst Gutschow wywiózł z niej zapewne wszystko to, co stanowiło dla niego największą wartość historyczną i materialną: książki Durera, zabytkową broń, wyroby snycerskie, złoto i nabytą od bolszewików carską biżuterię.
WIDOK ZAMKU OD POŁUDNIA, OKOŁO 1920
C
zęść wyposażenia zamku jednak w nim została. Owe rzekome skarby, za jakie uznano porzucone w pośpiechu meble, książki, wina oraz nieznaczną ilość srebrnej zastawy, stały się przedmiotem grabieży i defraudacji ze strony nowych władz. Jedną z ciężarówek wypełnioną zamkowymi depozytami przywłaszczył burmistrz Leśnej wraz z małżonką, po czym złodzieje ci przez nikogo nie niepokojeni przedostali się przez granicę do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Następna ciężarówka ze "skarbem", prowadzona osobiście przez komendanta posterunku MO, również zniknęła w tajemniczych okolicznościach - razem z kierowcą oczywiście. Inni szabrownicy nie mieli już tyle szczęścia i za kradzież w więzieniu wylądował m.in. ówczesny wicestarosta Lubania. W całości udało się odzyskać około 25 tysięcy książek ze zbioru fabrykanta, które trafiły potem do wrocławskiej Biblioteki Uniwersyteckiej, a także 53 sztuki różnych mebli, 84 obrazy olejne, 29 rzeźb, 130 sztuk zabytkowej broni białej i palnej, trochę zastawy stołowej, szkła oraz porcelany. W odnajdywaniu skrytek zamkowych i ukrytych w nich cennych przedmiotów pomagała milicji bibliotekarka zamkowa Christine von Saurma, zwana Klucznicą, która po inwentaryzacji bez przeszkód jeszcze w tym samym roku wyjechała do Niemiec.
PIĘKNA GRAFIKA AUTORSTWA VICTORA SCHAETZKE, "SCHLESISCHE BURGEN UND SCHLOSSER" 1924
Według opinii niektórych świadków tamtych zdarzeń, podczas drugiej wojny światowej zamek Czocha odwiedzał Werhner von Braun (zm. 1977), urodzony w wielkopolskim Wyrzysku Sturmbannfuhrer SS, bohater narodowy nazistowskich Niemiec, a potem dwulicowej Ameryki, gdzie zdobył sławę jako twórca amerykańskiego programu kosmicznego i konstruktor rakiet Saturn, które wynosiły na księżyc statki z grupy Apollo. Odwiedziny te wiąże się z prowadzonymi przypuszczalnie w podziemnych fabrykach pod Leśną badaniami nad pociskami balistycznymi typu V-1 i V-2, eksperymentami z bronią radiologiczną lub nowoczesnymi rodzajami napędów. Wspomniana fabryka nazywała się "Gema Werke" i wytwarzała
urządzenia radiolokacyjne FREYA. Jednak inne prace, jakie tam prowadzono, dawały - podobno - efekty w postaci silnego pola elektromagnetycznego, które sprawiało, że w jadących w jej pobliżu samochodach gasły silniki! Gdy eksperymenty przerywano, auta ruszały dalej, jak gdyby nigdy nic.
ZAMEK NA PRZEDWOJENNYCH POCZTÓWKACH, Z LEWEJ STAN SPRZED WIELKIEJ PRZEBUDOWY
P
o objęciu przez polską administrację Czocha trafiła pod opiekę Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska", następnie - Dolnośląskiej Izby Rolniczej, by wreszcie przejść pod kuratelę ówczesnego Ministerstwa Kultury i Sztuki. W 1952 roku obiekt przejęło Ministerstwo Obrony, organizując w nim ośrodek wypoczynkowy dla wysokich stopniem oficerów Ludowego Wojska Polskiego i ich rodzin. Fakt wykorzystania zamku jako reprezentacyjnej enklawy dla zdrajców i wrogów narodu polskiego być może zaważył o jego dalszym istnieniu, dzięki temu bowiem Czocha nie podzieliła losu wielu innych śląskich rezydencji, pozostawionych bez należytej opieki na pastwę upływającego czasu, pogody i pazerności okolicznych mieszkańców. Po 1989 roku warownia przeszła pod zarząd Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i po zakończeniu prac adaptacyjnych w 1996 otwarto ją dla ruchu turystycznego.
WIDOK CZOCHY Z LOTU PTAKA, FOTOGRAFIA Z LAT 30. XX WIEKU
Wśród wielu prominentów, którzy w czasach komunizmu gościli na zamku Czocha, były takie "znakomitości" jak przewodniczący KC PZPR
Bolesław Bierut, członek Komisji Wojskowej Biura Politycznego KC PZPR
Jakub Berman, I Sekretarz KC PZPR
Władysław Gomułka, premier PRL
Józef Cyrankiewicz, szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, późniejszy Zwierzchnik Sił Zbrojnych i Sekretarz KC PZPR
Wojciech Jaruzelski, minister obrony narodowej
Marian Spychalski, a także „wybitni dowódcy bratniej armii”: minister obrony ZSRR marszałek
Gieorgij Żukow, wiceminister obrony narodowej ZSRR marszałek
Konstanty Rokossowski, czy wreszcie naczelny dowódca Zjednoczonych Sił Zbrojnych Państw Układu Warszawskiego marszałek
Iwan Koniew.
MALOWNICZA DOLINA KWISY, WIDOK ZNAD DROGI PROWADZĄCEJ DO ZAPORY LEŚNIAŃSKIEJ - DALEKO W TLE ZAMEK RAJSKO
Zamek Czocha był i jest miejscem często wykorzystywanym przez filmowców. Jeszcze za czasów niemieckich właścicieli kręcono tutaj produkcję Die Insel (1934), a po wojnie między innymi znaną i powszechnie lubianą komedię
Gdzie jest generał? (1963), Dolinę Szczęścia (1983), Legendę (2005) i Dolinę Bogów Lecha Majewskiego (2019). Powstawały tutaj również seriale: Plecak pełen przygód (1993), Wiedźmin (2002) czy Tajemnica twierdzy szyfrów (2007). Do 2019 roku Czocha służyła scenografią dla 35 produkcji filmowych.
KADR Z FILMU "GDZIE JEST GENERAŁ?", SCENA W BASTEI PÓŁNOCNEJ
redniowieczny zamek zbudowano na wrzynającym się w dolinę rzeki Kwisy skalnym cyplu, na granitowo-gnejsowej skale wyniesionej na wysokość 320 metrów n.p.m. Początkowo było to niewielkie czworokątne założenie z okrągłą wieżą w narożniku południowo-zachodnim i bramą wjazdową w kurtynie zachodniej. Warownia prawdopodobnie składała się z jednego trzy- lub czterokondygnacyjnego domu mieszkalnego, wzniesionego na planie trapezu o wymiarach 20x16 metrów, jednego lub dwóch mniejszych budynków gospodarczych, wspomnianej wieży oraz opasających całość murów obronnych. Istotną zmianę formy zamku i jego rozplanowania przestrzennego przyniosła przebudowa Nostitzów z XVI wieku. Przekształcono go wtedy w stylu renesansowym i ufortyfikowano dodatkową linią murów zewnętrznych z bastejami na planie podkowy.
REKONSTRUKCJA ZAMKU ŚREDNIOWIECZNEGO WG JANA SALMA
W
kolejnych latach Czocha poddawana była modernizacjom ukierunkowanym na optymalizację cech obronnych, powiększenie przestrzeni mieszkalnej i poprawę walorów użytkowych. W XVIII wieku zlikwidowano drewniany most zwodzony, zastępując go mostem murowanym, przerzuconym nad suchą fosą, w której urządzono zwierzyniec. Na ten okres datowane są również ozdobne sgraffita o motywach figuralnych wykonane na elewacjach budynku gospodarczego. Po tragicznym pożarze z 1793 roku, w latach 1795-99 pokryto łupkiem główny dom mieszkalny, ukształtowano nową formę dachu i podwyższono wieżę. Obecny wygląd zamek zawdzięcza przeprowadzonej na początku XX wieku wielkiej przebudowie-rekonstrukcji, która wyraźnie go "odmłodziła", ale też doprowadziła do zniszczenia części zabytkowych elementów architektonicznych nie tylko zamku Czocha, ale także położonej nieopodal średniowiecznej
warowni Świecie, którą Gutschow także zakupił, i której nie zdążył lub nie chciał reaktywować. Przy inwestycji wykorzystano oryginalne detale starej rezydencji Uechtritzów: kamieniarkę drzwi, okien i strzelnic, a także wiekowe dębowe belki o długości ponad dwunastu i grubości prawie pół metra, użyte jako dźwigary. Wnętrza nowego zamku wyposażono w oryginalne kominki, zachowane w dobrym stanie do czasów współczesnych.
WIDOK ZAMKU OD PÓŁNOCNEGO ZACHODU, 1937
N
ajbliższą oryginalnej formy pozostaje usytuowana w południowo-zachodnim narożu zespołu zamkowego
cylindryczna wieża ostatniej obrony. Obecnie nakryta jest ona
kopulastym hełmem i pełni głównie funkcję wieży widokowej. W XVII wieku dostawiono do niej
budynek o trzech kondygnacjach, nakryty wielospadowymi dachami o arkadowych podziałach. Jego elewację zdobią liczne wykusze i renesansowy szczyt zwieńczony naturalnej wielkości posągiem rzymskiej bogini mądrości - Minerwy, a także
barokowy portal z herbami rodu von Uechtritz i
kartuszem herbowym von Nostitz. Portal ten opasa główne wejście do pomieszczeń zamkowych, prowadzące tam bezpośrednio ze wspartego na dwóch potężnych filarach kamiennego mostu. Przeciwległą część zwartej zabudowy zamku zajmuje rozplanowana na rzucie prostokąta
średniowieczna wieża mieszkalna, podzielona na dwa smukłe segmenty nakryte dwuspadowymi
dachami naczółkowymi nadającymi warowni niepowtarzalny w skali naszego kraju charakter twierdzy wprost z romantycznych baśni i legend. W połowie XVI wieku od południa dostawiono do niej
budynek pałacowy o czterech kondygnacjach, rozplanowany na kształt litery L i nakryty dachami dwuspadowymi ze szczytami szachulcowymi z ceglanym wypełnieniem. W wieży średniowiecznej i budynku pałacowym umieszczono najważniejsze komnaty zamkowe: Salę Marmurową, Salę Rycerską oraz Bibliotekę. Wysoką zabudowę uzupełnia
wschodni budynek ze szczytami o neorenesansowych formach, którego wnętrza zajmują między innymi dwie sale jadalne i korytarz łączący pałac z holem wejściowym.
WSPÓŁCZESNY PLAN ZAMKU: 1. WIEŻA CYLINDRYCZNA, 2. HOL WEJŚCIOWY W BUDYNKU BRAMNYM, 3. BUDYNEK WSCHODNI,
4. PAŁAC, 5. ŚREDNIOWIECZNA WIEŻA MIESZKALNA, 6. DZIEDZINIEC WEWNĘTRZNY, 7. BASTEJA PÓŁNOCNA,
8. BASTEJA DZIOBOWA, 9. DZIEDZINIEC ZEWNĘTRZNY, 10. MUR ZACHODNI, 11. ZESPÓŁ BRAMY DOLNEJ, 12. BASZTA,
13. ARKADOWY MOST, 14. SUCHA FOSA, 15. PODZAMCZE, 16. GLORIETA
N
a zachód od zamku górnego poprowadzono mury obronne z gankami strażniczymi, zakończone
okazałą basteją, która od północy zamyka obszerny dziedziniec zewnętrzny. Stąd na poły
wykutym w litej skale korytarzem prowadzi wejście na usytuowany w południowo-zachodniej części zespołu dziedziniec wewnętrzny z legendarną studnią i kamienną ławą. Elewacje zewnętrznej zabudowy dziedzińca ozdobiono kartuszami herbowymi oraz licznymi dekoracjami sgraffitowymi w formie boni. Kompozycję zamku dopełnia południowo-wschodnia
basteja dziobowa
i połączona z nią murem
cylindryczna baszta, usytuowana tuż obok przerzuconego nad suchą fosą kamiennego mostu.
DZIEDZINIEC ZEWNĘTRZNY, W TLE BASTEJA PÓŁNOCNA
N
a południe od warowni rozciąga się podzamcze, również otoczone murem z fortyfikacjami łączącymi się częściowo z linią obrony zamku. Południową część podzamcza, o wyraźnie funkcjonalnym przeznaczeniu, wypełniono budynkami gospodarczymi otaczającymi duży dziedziniec. Nawet tutaj jednak
zadbano o wystawny styl zabudowy, o czym świadczyć mogą odkryte w XIX wieku na ścianach stajni renesansowe dekoracje sgraffitowe o tematyce myśliwskiej. Zupełnie inny charakter prezentuje
część północna, gdzie dominuje zieleń i liczne motywy zdobnicze w postaci barokowych rzeźb, fontann czy ornamentowanych elementów małej architektury ogrodowej: gloriety, ław, machikuł i kolumn. Kontrastują z nimi ustawione z inicjatywy Bodo Ebhardta trzy
zabytkowe armaty.
ziś zamek funkcjonuje przede wszystkim jako hotel i platforma dla organizacji imprez masowych, iwentów firmowych czy innych wydarzeń o charakterze komercyjnym. Będąc niewątpliwie najpiękniejszym obiektem warownym w tej części Dolnego Śląska stanowi również ważny punkt na mapie turystycznej regionu, przyciągając rocznie dziesiątki tysięcy turystów spragnionych emocji związanych z tajemnicami dawnego właściciela Czochy, opowieściami o ukrytych skarbach i sensacyjnej historii najnowszej, nierzadko mających swoje źródło w nawiązujących tematyką do drugiej wojny światowej serialach i programach telewizyjnych.
GLIFY OKIENNE Z HERBAMI DAWNYCH WŁAŚCICIELI ZAMKU
W
ycieczka po wnętrzach zamkowych nie należy do zbyt długich, trwa około 40 minut i rozpoczyna się w sklepionym, tonącym w półmroku holu wejściowym. Stąd przewodnik prowadzi do ulokowanej w części pałacowej dużej Sali Rycerskiej, nakrytej
masywnym belkowym stropem i otoczonej drewnianą galerią. Wizualnie dominuje tutaj okazały gotycki kominek, oparty na kamiennych wspornikach z rzeźbami personifikującymi
dobro oraz
zło, i ozdobiony fryzem, na którym umieszczono postacie trzymające tarcze z herbami rodów władających Czochą na przestrzeni wieków. Równie interesujące są oświetlające komnatę dwa
żyrandole w formie pierścieni trzymanych przez cherubinów. Żyrandole wykonano z drewna, ale w sposób tak zmyślny, że do złudzenia przypominają odlewy z brązu. Współczesne wyposażenie Sali Rycerskiej jest bardzo skromne; większość mebli zabrano stąd po wojnie, podobnie jak usunięte z empory południowej zamkowe organy - dziś można je zobaczyć w warszawskim kościele pw. św. Trójcy. Również wspomniane żyrandole znalazły swojego amatora, jednak - jak opowiadają przewodnicy - przed wywózką uratował je fakt, że w całym zamku nie znaleziono wystarczająco długiej drabiny, aby je zdemontować. Zachowała się natomiast
dębowa boazeria wraz z bogato dekorowanymi drewnianymi portalami zwieńczonymi herbami dynastycznymi.
W SALI RYCERSKIEJ
J
eden z takich portali prowadzi z Sali Rycerskiej do Sali Marmurowej, reprezentacyjnej komnaty zamku średniowiecznego. Obecnie nakrywa ją renesansowe sklepienie krzyżowe wsparte na dwóch okrągłych filarach, jednak przypuszczalnie pomieszczenie to pierwotnie uściełane było sklepieniem gotyckim, o czym świadczą narożne, potężne przypory. Tutaj również ściany zdobi
drewniana boazeria, w którą wkomponowano regały biblioteczne - dawniej wypełnione cennymi zbiorami z bogatej kolekcji właściciela, dziś okupowane przez zwyczajne książki pochodzące z wojskowego demobilu. Wbudowany między dwa okna
renesansowy biały kominek przykuwa uwagę przede wszystkim opowieściami o dziecku, które w nim zamurowano, i którego duch do dnia dzisiejszego błąka się i zawodzi podczas długich zimowych nocy. Na ścianach komnaty zachowało się malowidło przedstawiające ostatniego gospodarza Czochy Ernsta Gutschowa wraz z żoną, oraz inne historyzujące freski wyobrażające w sposób symboliczny dzieje Europy i związane z nią postacie.
SALA MARMUROWA
Z
a boazerią właściciel ukrył przejście prowadzące do niższej kondygnacji zamkowej, gdzie dawniej mieścił się skarbiec i być może inne, nieodkryte wciąż pomieszczenia, a obecnie zorganizowano niewielką wystawę nawiązującą tematyką do drugiej wojny światowej.
Skoro wspomniałem o skarbcu i prowadzącym do niego ukrytym korytarzu powinienem również dodać, że jak dotąd udało się zidentyfikować na zamku kilkanaście podobnych przejść. Wiadomo również, że pod zamkiem znajduje się labirynt korytarzy o łącznej powierzchni około 3700 metrów kwadratowych, odciętych od reszty budowli prawdopodobnie już za czasów PRL i jak dotąd nieodkrytych. O istnieniu podziemnych ciągów komunikacyjnych i pomieszczeń mówią zachowane dokumenty, a zeznania świadków koloryzują ten obraz informacją o komnacie posiadającej szklaną podłogę, w której ryby z jeziora podchodziły.
FRAGMENT EKSPOZYCJI POŚWIĘCONEJ NAJNOWSZEJ HISTORII ZAMKU
W
zachodniej części pałacu mieści się
biblioteka szczelnie zabudowana półkami pełnymi książek, pochodzących również z likwidowanych jednostek wojskowych. Pomieszczenie to zdobi drewniany strop i dwie stojące w niszy okiennej kolumienki o wielobocznych, skręconych śrubowo trzonach. Prowadzą stąd aż trzy tajne przejścia ukryte za ruchomymi regałami: jedno do piwnic, drugie na ganek, oraz trzecie, którego nie udostępnia się turystom.
BIBLIOTEKA
Z
biblioteki kierujemy się do dawnych komnat mieszkalnych, a dziś części hotelowo-konferencyjnej z utrzymanymi w historycznym klimacie pokojami nawiązującymi do wybitnych postaci związanych z zamkiem. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje dawna sypialnia gospodarza z baldachimowym łożem i umieszczoną nad jego wezgłowiem łacińską inskrypcją frangas non flectes - złamiesz nie zegniesz. Według legendy łoże to wyposażone jest w mechaniczną zapadnię przeznaczoną dla nałożnic właściciela, które stąd lądować miały bezpośrednio w zamkowej fosie. Do sypialni przylega garderoba z ogromnymi lustrami, a także pokój łazienny, gdzie jeszcze niedawno w użyciu była armatura i wyposażenie pamiętające czasy Ernsta Gutschowa (dziś można je zobaczyć w ramach ekspozycji zewnętrznej). Kulminację wycieczki stanowi wejście na wieżę, skąd rozpościera się widok na malowniczy zalew Kwisy i niestety częściowo
zaniedbane podzamcze.
POKÓJ KSIĄŻĘCY - SYPIALNIA WŁAŚCICIELA ZAMKU
N
a lewo od mostu prowadzącego do głównego wejścia znajduje się zespół bramy dolnej. Często pomijany przez turystów kryje dostęp do świetnie zachowanego międzymurza z basteją i drewnianymi gankami obronnymi, po których bez przeszkód można spacerować. Wielkie, lite skały, z jakich wyrastają potężne mury, budują pełen liryzmu nastrój, czyniąc to miejsce najbardziej urokliwym zakątkiem w całym zamku. Tędy prowadzi wejście do umieszczonej w przyziemiach izby tortur - średnio zajmującej, a także na dziedziniec wewnętrzny z legendarną "studnią niewiernych żon".
PRZEJŚCIE Z DZIEDZIŃCA ZEWNĘTRZNEGO NA DZIEDZINIEC WEWNĘTRZNY PROWADZI POMIĘDZY MALOWNICZYMI SKAŁAMI
Wstęp płatny
Istnieje możliwość wejścia na podzamcze z psem pod warunkiem, że ten ma założony kaganiec. Małe pieski, o ile jesteście w stanie je unieść na rękach lub w koszykach, mogą również z Wami zwiedzać zamkowe wnętrza.
Latanie dronem bezpośrednio nad zamkiem wymaga zgody administratora. Na szczęście okolica warowni nie jest silnie zurbanizowana i wolnej przestrzeni nie brakuje.
zocha usytuowana jest na południowo-wschodnim brzegu jeziora Leśniańskiego, około 4 kilometry na wschód od centrum Leśnej. Przy głównej bramie znajduje się parking - płatny. Atrakcyjne położenie zamku sprawia, że stanowi on dobrą bazę wypadową do jednodniowych wycieczek w Góry Izerskie, Karkonosze i za granicę czeską. (mapa zamków województwa dolnośląskiego)
LITERATURA
1. M. Chorowska: Rezydencje średniowieczne na Śląsku, OFPWW 2003
2. L. Kajzer, J. Salm, S. Kołodziejski: Leksykon zamków w Polsce, Arkady 2001
3. P. Kucznir: Tajny zamek Czocha, Technol 2016
4. A. Kurek-Perzyńska, M. Perzyński: Zamek Czocha - historia, legendy, tajemnice, plan
5. J. Lamparska: Tajemnice, zamki, podziemia, Asia Press 1999
6. R. Łuczyński: Zamki, dwory i pałace w Sudetach, SWA 2008
7. M. Świeży: Zamki, twierdze, warownie, Foto Art 2002
MAKIETA ZAMKU W KOWARSKIM PARKU MINIATUR
W pobliżu: Zapusta - zamek piastowski Rajsko z XIII w., 6 km Świecie - ruina zamku książęcego z XIV w., 9 km Rząsiny - relikty zamku Podskale z XIII w., 14 km Proszówka - ruina zamku piastowskiego Gryf z XIII w., 20 km
WARTO ZOBACZYĆ:
Zaporę Leśniańską, wzniesioną około 1,5 km na zachód od zamku, przy południowym brzegu sztucznego jeziora powstałego w wyniku spiętrzenia wód Kwisy. Jest to najstarsza konstrukcja tego typu na ziemiach polskich, zbudowana przez Niemców ze środków prowincji śląskiej oraz składek mieszkańców w celu ustabilizowania nurtu rzeki, utworzenia rezerwy powodziowej i produkcji energii elektrycznej. Bezpośrednim bodźcem do rozpoczęcia tej inwestycji była tzw. powódź tysiąclecia z 1897 roku, gdy wiele wsi w dolnym biegu rzeki uległa zniszczeniu przez wodę. W uroczystościach położenia kamienia węgielnego pod budowę tamy brali udział pruski minister rolnictwa i nadprezydent Śląska, zaś honorowy patronat nad nią objęła sama Augusta Wiktoria von Schleswig-Holstein, małżonka cesarza Wilhelma II. Na kamieniu węgielnym zapory umieszczono napis (tłum.): Dolinom na ochronę, odmętom na przekór, wszystkim na pożytek!
Dziś wzniesiona ponad 100 lat temu elektrownia nadal wytwarza prąd, a tama jest otwarta dla ruchu pieszego. Jej długość w koronie wynosi 130, a całkowita wysokość - 45 metrów. W pobliżu zapory znajdują się pola namiotowe, bary i wypożyczalnia sprzętu pływającego.